czwartek, 3 stycznia 2013

Szwecja + Dania, grudzień12

GRUDZIEŃ, 8-12.12.2012
MALMO
COPENGHAGEN

Pomysł na wypad do Skandynawii pojawił się niespodziewanie. Ponieważ zbliżały się urodziny Anety, postanowiłyśmy ten dzień spędzić jakoś inaczej. Wykorzystując sam fakt, że nigdy wcześniej nie leciałam samolotem postanowiłyśmy gdzieś się wybrać na weekend korzystając z tanich linii lotniczych. Ofert było mnóstwo, ostatecznie wybrałyśmy wycieczkę do Szwecji. Znalazłyśmy na CS noclegi i w drogę!


Na lotnisko zawiózł nas tata od Anety. Kiedy dotarłyśmy na lotnisko miałyśmy jeszcze dużo czasu do lotu. Postanowiłyśmy dokładniej zaplanować co będziemy robić tam na miejscu. Wreszcie przyszła najlepsza chwila dla mnie, samolot! Cieszyłam się jak małe dziecko :)



Kiedy wylądowałyśmy zaczęłyśmy się zastanawiać czy CS to był dobry pomysł. Na szczęście to był jeden z lepszych wyborów dokonancyh na tej wyprawie. Trochę obawiałyśmy się, że podałyśmy złą godzinę przylotu. Ale wreszcie uświadomiłyśmy sobie, że w Szwecji jest taka sama godzina jak w Polsce.  Shamel (nowy kolega z Malmo) szybko zjawił się na lotnisku. Od tego momentu musiałyśmy się przestawić na język angielski. Shamel okazał się bardzo miłym i sympatycznym człowiekiem. Zabrał nas do swojego mieszkania, które jak się później okazało było szwedzkim akademikiem. Akademik ten w niczym nie przypominał tych polskich.  Był tak zaplanowany, że nie dostrzegało się jego wielkości. 

  Kiedy zostawiłyśmy torby w mieszkaniu, Shamel zaproponował małą wycieczkę po mieście. Nie wahałyśmy się ani  minuty. Malmo okazało się bardzo nowoczesnym miastem. Ludzie tam mieszkający zrobili na nas dobre wrażenie,  ponieważ z każdym można było się dogadać bez problemu po angielsku.  Po zakupach jakie zrobiliśmy przyszedł czas na wieczorne rozmowy.  Shamel zaprosił swojego przyjaciela i w czwórkę spędziliśmy wieczór. Było bardzo fajnie. Okazało się, że oboje pochodzą z Iraku. Dlatego też wieczór był ciekawy, bo mogłyśmy dowiedzieć się jak wygląda tam życie i zwyczaje z pierwszej ręki.  Jedliśmy specjały z Iraku, przepyszne! 
dziwna babeczka z makiem, którą moczyło się w herbacie

                                                        nasz nowy kolega Shamel 


                                                        śnieg, widok z pokoju Shamel'a


 Kolejny dzień przyniósł nam wiele przygód. Shamel był tak bardzo zakręcony, że jeżdząc po mieście zabrakło nam paliwa! Po południu niestety musiałyśmy go opuścić. Podziękowałyśmy za gościnę i poszłyśmy dalej w Malmo. W galerii byłyśmy umówione ze Szwedem - Olą. (Początkowo czytając jego imię myślałam, że to dziewczyna; jakież było moje zdziwienie  kiedy się przedstawiał! :D) Ola zaprowadził nas do swojego mieszkania. Porozmawialiśmy trochę z nim i jego dziewczyną  i poszłyśmy pozwiedzać trochę miasta. Uprzednio Ola dał nam klucze na wypadek, gdyby gdzieś wychodził ( uprzejmość i zaufanie Szwedów pozytywnie nas zaskoczyło) Całe popołudnie i wieczór zwiedzałyśmy Malmo. 

Największym zaskoczeniem dla nas były rowery! Mimo mrozu i padającego wciąż śniegu, Szwedzi poruszali się po mieście na rowerach. Gdziekolwiek by się nie spojrzało były ' parkingi' dla rowerów. Miazga! Oczywiście nie obyło się bez próby jazdy na rowerze w zimie. Niestety rowery były przypięte albo kompletnie nie nadawały się do jazdy. Następną rzeczą, która nas pozytywnie zaskoczyła była woda. Jak się okazało w Szwecji woda z kranu jest zdatna do picia. 

szaleni ludzie z rowerami 


próbna jazda zimą na rowerze


mój kochany pilot-przewodnik

                        czas na narzekanie( było mi zimno, byłam głodna, a w dodatku mapa nas kłamała!)

                                          Bałtyk nocą, jakieś 40 km od Danii..


Po wyczerpującym nas dniu przyszedł czas na to, na co tak bardzo czekałyśmy! Copenghagen! Początkowo chciałam jechać tam autostopem, ale zrezygnowałam z tego pomysłu  z powodu wiecznego mrozu i padającego śniegu. Wcześnie rano wyruszyłyśmy na szwedzki PKP, który w niczym nie przypomina tego polskiego. Był tak nieźle rozbudowany, że można było się na nim zgubić. Dobra godzina minęła zanim kupiłyśmy bilety, odnalazłyśmy peron i  tor, z któergo odjeżdża pociąg do Copenghagen. (pociąg do Copenghagen kursuje co 20 minut, dlatego też wiele Duńczyków żyje w Malmo i dojeżdża do stolicy do pracy/szkoły; poza tym Dania to duże droższe państwo niż Szwecja)


Pozdróż to Copenghagen trwała 40 minut. Przebiegła bardzo szybko. Pociagi tamtejsze są bardzo nowoczesne. Podróż ta wiedzie przez najdłuższy most w Europie (ma 8 km i sięga około 70 metrów ponad wodą) 

most Oresund


                                                    widok zimowy na morze na sztucznej wyspie


Kiedy nasza podróż do stolicy Dani dobiegła już końca kolejny raz przekonałyśmy się, że w Polsce są najbrzydsze stacje kolejowe. Tamtejsza stacja była ogromna z wieloma flagami. W środku znalazłyśmy informację, zabrałyśmy mapkę, zaplanowałyśmy trasę po stolicy i w drogę! Mimo chłodu panującego na dworze nie poddałyśmy się ze zwiedzaniem tego miasta. 

na stacji, Kopenghaga


                                                             przed Tivoli

                                            szał na koszulki z Gangam Style w Kopenghadze

                              Na Bożonarodzeniowym jarmarku na najbardziej znanej ulicy Storget


 Kopenghaga z każdej strony otoczona jest wodą; albo to kanał albo rzeka..Co za tym idzie.. było baaaaaardzo zimno..

                                opera na Holmen w Kopenghadze otoczona oczywiście kanałem 
 Zobaczyłyśmy również Pałac Królewski, Amalienborg. Koniecznie chciałyśmy zobaczyć zmianę warty, która jest w godziny parzyste.


                                                zmiana warty


 Kopenghaga roi się od rzecz ozdobionych postaciami z Muminków.





Wieczorem przyszedł czas na powrót do Malmo. Stwierdziłyśmy, że nie kupujemy biletu, bo po co skoro przedtem nie było kontroli,a w sumie szkoda nam było pieniędzy na drogi bilet. Miałyśmy jednak pecha ;)Jakoś udało nam się przekonać kobietę, żeby nie dawała nam mandatu. Musiałyśmy tylko wysiąść na następnej stacji i kupić go. Oczywiście nie zabrakło tam znowu rowerów.. :D



Kolejny dzień ( już ostatni ) spędziłyśmy w Malmo. Koniecznie chciałyśmy zobaczyć Turning Torso w dzień, a nie w nocy jak to było za pierwszego dnia. Ze swoimi 190 metrami(54piętra) wysokości jest trecim co do wysokości obiektem mieszkalnym w Europie. Znjaduje się w kologicznej strefie jak i skatepark. 








tam jest Dania

Bałtyk zimą (wreszcie spełniło się moje marzenie, by zobaczyć morze zimą)



I tak nasza wyprawa się kończy. Zdobyłyśmy nowe doświadczenia, tak zgłupiałyśmy, że praktycznie w ogóle przez te 4 dni nie rozmawiałyśmy ze sobą po angielsku. Było naprawdę bardzo fajnie, ale myślę, że nie wytrzymałybyśmy tam dłużej. 
Wiem jedno, nie chciałabym tam mieszkać na stałe. Temperatura powietrza jest zniechęcająca. Myślę, że wiosną Malmo wygladałoby dużo lepiej ze względu na okoliczne parki.  Drogo i zimno, ale ludzie sympatyczni.AAa ! i woda z kranu :D