Pomysł na wypad do Berlina zrodził się bardzo spontanicznie.
W sylwestrowy poranek Rafał napisał mi smsa czy nie chciałabym pojechać wraz z
nim do Berlina pod Bramę Branderburską. Mimo tego, że w poprzedni niedzielny
wieczór postanowiłam nigdzie nie jeździć do sesji, zgodziłam się. Celem naszej wyprawy było wypicie herbaty i
zjedzenie czegoś dobrego pod Bramą Branderburską.
Po trudnym poranku po Sylwestrze w Gliwicach ruszyłam w
stronę autostrady A4. Po paru minutach
wiedziałam, że będzie ciężko coś złapać, bo przecież nikt nie jeździ w Nowy
Rok. Drogi były puste. Komunikacją miejską dojechałam na przystanek obok
autostrady. Następnie ruszyłam w kierunku jak dobrze mi znanego miejsca, A4.
Przeddzień naszego wypadu do Berlina Rafał ostrzegał mnie, że ciężko mu się już
jechało w Sylwestra do Wrocławia; mówił, że czekał około godziny na jakiegokolwiek stopa. Byliśmy umówieni o 11 na Bielanach we
Wrocławiu. Była 9 a ja dopiero w Gliwicach na autostradzie bez żadnego
samochodu.
Mówi się trudno.
Najwyżej się spóźnię pomyślałam. Na A4 nie było żadnej żywej duszy.
Przejechały z 4 auta, niestety nie jechały w kierunku Wrocławia tylko
Katowic. Po 10 minutach czekania na
światłach pojawił się autokar. Pomyślałam sobie, że fajnie by było pojechać
nim. Miałam w ten dzień szczęście,
autokar zatrzymał się i zabrał mnie aż do WrocławiaJ Ostatecznie byłam
punktualnie!
Z Bielan zabrał nas młody mężczyzna z okolic. Podwiózł nas
na następną stację.
Rafał łapie stopa do Berlina :) |
Skoro wcześniej Rafał złapał stopa, teraz była kolej na
mnie. Po chwili mieliśmy już już podwózkę na rozwidlenie autostrady. Niestety
nasz kierowca jechał w przeciwnym kierunku co my i zostawił nas na środku
autostrady na owym rozwidleniu.
ja i Rafał |
którą autostradę wybrać? |
Od tej pory mogliśmy iść w sumie pieszo, bo zostało nam
około 207 kilometrów do celu. Jednak jak z daleka wypatrzyłam małą stację
benzynową.
coraz bliżej!:) |
Po chwili na małą stacyjkę wjechał sympatyczny mężczyzna.
Jednak od razu zauważyliśmy, że jest nieźle napakowany. Mimo wszystko dla chcącego nic trudnego mówię Rafałowi. Rafał od razu poszedł się
zapytać. Okazało się, że człowiek jedzie w tym samy kierunku co my i może nas
zabrać ze sobą! Genialnie!
Rafał negocjuje:) |
granica PL&D |
Niedługo później nasza wspólna droga dobiega końca i musimy
się pożegnać. Wymieniamy się numerami telefonów i ruszamy dalej! Bez mapy, bez
pieniędzy .. :D Po drodze trafiamy na dwóch Polaków, którzy podwożą nas dalej.
Przy dobrej, głośnej muzyce jedziemy dalej.
Faceci jadą do Holandii, do pracy. W międzyczasie częstują nas
zielskiem, dziękujemy.
na jednej ze stacji w Niemczech |
Okazuje się, że zajechaliśmy troszkę za daleko. Próbujemy się wrócić na inny zjazd. Ubłagaliśmy Polkę, która wracała z Holandii
od męża, żeby nas zabrała. Upychamy się z Rafałem w dwuosobowym samochodzie z
jej dzieckiem i psem. Masakra! Typowa blondyneczka nie pomogła nam aż tak bardzo,
bo bała się zjechać z trasy mimo tego, że miała JPS :D Mimo wszytsko dziękujemy
jej, bo od teraz jesteśmy od Berlina około 30km J W sumie można powiedzieć, że wcześniej też
byliśmy, ponieważ jeździliśmy obwodnicą,
która biegnie naokoło tego miasta.
Było już ciemno, a myśmy koniecznie chcieli dotrzeć do bramy
jeszcze dziś. Postanawiamy iść na piechotę, wydawało się to blisko i droga
całkiem prosta. Po drodze spotykamy starsze małżeństwo na przystanku. Po paru
minutach rozmowy okazuje się, że czekają na autobus, który jedzie w kierunku
centrum Berlina. Postanawiamy poczekać wraz z nimi. Po chwili jedziemy.. jesteśmy
coraz bliżej naszego celu (trzeba
zaznaczyć, że kierowca o tej porze nie chciał od nas żadnych pieniędzy za
bilety, znowu się udało!)Następnie przesiadamy się do metra. Chcieliśmy kupić
bilety, niestety biletomat nie obsługiwał naszych polskich kart ani banknotów
euro..(do przygody wzięłam trochę pieniędzy:P)
Jeszcze kolejna przesiadka w metrze i jesteśmy w centrum Berlina!
Zanim odnaleźliśmy się na stacji minęło dobre parędziesiąt
minut. W końcu znajdujemy metro, które jedzie w stronę Bramy Branderburskiej.
Szczęśliwie docieramy do celu!
Brama Branderburska |
Po zjedzeniu paru kromali, ciastek i wypiciu herbaty ruszamy
trochę pozwiedzać Berlin. Po drodze mijamy symboliczny fragment Muru
Berlińskiego.
Dalej zobaczyliśmy Reichstag , siedziba niemieckiego Bundenstagu
Spacerujemy jeszcze
chwilę po centrum Berlina i wracamy na peron metra. W trakcie kiedy ja zwiedzam peron Rafał pada
ze zmęczenia :D
Kiedy znaleźliśmy się na głównej stacji okazuje się, że następny pociąg w naszym
kierunku jedzie za 1,5h. Postanawiamy iść odświeżyć się do
MC, odpocząć. Po 1,5h wracamy na peron jest parę minut po drugiej, a pociąg nie
przyjeżdża.. No nic następny mamy znowu za niecałe 1,5h.. I znowu ta sama
historia.. Nie przyjechał. Wracamy się do MC, postanawiamy, że chwila na
drzemkę. Po godzinie idziemy znów na peron zmarznięci, niewyspani..na szczęście
pociąg przyjeżdża. Potem kolejna przesiadka i kolejna i jesteśmy na przystanku,
gdzie parę godzin temu rozmawialiśmy ze straszym małżeństwem.
Po paru minutach znajdujemy się na stacji, gdzie próbujemy
coś złapać, by wydostać się z tej przeklętej stacji. Niestety.. żadnej żywej duszy, prócz wrednej
baby ze stacji, co nie chciała dać nam wrzątku.. A kazała kupić.. phi!
Po jakimś czasie podwozi nas starszy Niemiec. Mało z tej podróży
pamiętam, bo ledwo co weszłam do samochodu to zasnęłam. Rafał natomiast
prowadził z Niemcem ciekawą jak się późnije okazało pogawędkę.
I znowu znajdujemy się na stacji gdzie parę godzin temu
byliśmy. Musimy jednak przejść na drugą
stronę.. Nadrabiamy trochę drogi,
ale po paru minutach jesteśmy tam gdzie chcieliśmy. Znajdujemy od razu podwózkę
PL tirami. Jednak musimy czekać, gdyż wymieniają koło. Na nasze szczęście trwa
to więcej niż godzinę. Zdążyliśmy coś zjeść, wypić kawę w MC..
Mimo tego, że mamy zapewnioną podwózkę do PL, Rafał namawia
mnie na dalszego stopa. Zgadzam się, choć prawdę mówiąc nie chciało mi się..
Nagle podjeżdżają Polacy z gdańską rejestracją. Przez głowę przeszło mi tylko
jedno, Bałtyk w styczniu! Niestety mieli tylko jedno miejsce. Przez ten pomysł dostaję sił i dla żartów
podbijam do Holendrów. Mimo tego, że wiedziałam, że na pewno nie jadą w nasyzm
kierunku.
-Jadą państwo może w
kierunku PL – pytam
-Tak
- A w kierunku
Wrocławia?
- JadąJ
-Opola?
-Jadą
-Katowic?
-Jedziemy do
Oświęcimia!
I tak zaczyna się nasz najlepszy stop w wyprawie do Berlina!
Młoda para jest taka miła.
Powygłupialiśmy się z nimi, pośmialiśmy, porobiliśmy sobie fotki. Małym autkiem wyprzedzaliśmy każdego.. no w
sumie czemu tu się dziwić?
CO chwilę zahaczaliśmy o MC. Było naprawdę śmiesznie!
Był to świetny wypad, chyba najbardziej szalony z
dotychczasowych. Bez map, pieniędzy..Było zimno, ale to nam nie przeszkadzało,
wciąż nam dopisywał humor. Doskonale się bawiliśmy. Kiedy dotarłam do akademika byłam zmęczona,
choć nie na tyle by pójść spać. Poszłam jeszcze na urodziny do mojej
przyjaciółki. Dopiero po północy położyłam się spać po dwóch dniach na pełnym
obrocie:D